Wstęp.

Dzień dobry. 
Na wstępie chciałabym napisać, kilka słów, o pomyśle na tego bloga.
Szał na bycie 'fit' i 'eko', już od kilku lat panuje w naszych środowiskach. Bardzo dobrze, że jest taka moda, bo dzięki temu, niejedna osoba zmieniła swoje niezdrowe nawyki. Jednakże nie o to chodzi, aby być na topie i pić koktajl z trendowego słoika na pokaz, tylko żeby uświadomić sobie, jaką krzywdę robimy sobie i naszym bliskim, serwując sklepowe, zazwyczaj śmieciowe jedzenie. Do tego jesteśmy zmanipulowani poprzez media, reklamy i wszystkich dookoła, na temat służby zdrowia i leków.
Sama byłam zaślepiona tym wszystkim, co np. media podawały do mojej świadomości. 
Jak zaczęłam myśleć inaczej? Nie, jak wszyscy. Opowiem Wam o tym.

Od kiedy córka skończyła swój pierwszy rok, borykaliśmy się z nawracającym kaszlem. Chodziłam z nią od lekarza do lekarza. Przepisywali oni przeróżne specyfiki. Po jednych, na chwilę przechodziło, po drugich mniej. W końcu, dostałam skierowanie do poradni pulmonologicznej. Pani nie stwierdziła jednoznacznie astmy, ale alergię, na pewno. Leki natomiast były podawane na stałe dla dziecka astmatycznego. W końcu udałam się do 'najlepszego' lekarza, w obrębie co najmniej 30km od miejsca zamieszkania. Ludzie wierzyli mu w każde słowo, wierzyli w niego chyba bardziej, niż w Boga. Więc i ja zmanipulowana zdaniem innych, uwierzyłam, że ten lekarz, będzie idealny i wyleczy córkę. Po przekroczeniu progu gabinetu, lekarz stwierdził- astma. Dotknął jej brzuszka, pleców i powiedział- atopowe zapalenie skóry. Pomyślałam- faktycznie Bóg.Z drugiej jednak strony, już wtedy, zaczynałam wpajać sobie wiedzę na temat diety, ziół i domowych sposobów leczenia. Kiedy jednak powiedziałam o tym lekarzowi, ten kategorycznie zabronił. Oznajmił- ,,Jak najdalej od ziół, to dziecko alergiczne. Zioła są jej zabronione.'' Przez myśl mi przeszło, że robię krzywdę swojemu dziecku (dla porównania, kiedy podawałam córce leki oparte na steroidach, nie pomyślałam, że robię źle, że ją zabijam). Lekarz wydrukował ze swojego magicznego komputera wszystkie, ważne (wg niego) zalecenia, m. in. jakich leków nie stosować i jak się obchodzić z AZS (Atopowym Zapaleniem Skóry). Dodam jeszcze, że córka nigdy nie skarżyła się na świąd, nie drapała się, skóra nie była zaczerwieniona. Jedynie sporadycznie zauważałam, że miejscami skóra jest delikatnie sucha, ale kto jej nie ma? Sama, najczęściej w okresie zimowym, mam gdzieniegdzie przesuszoną skórę. Więc jest to normalne.
Po powrocie do domu, zaczęłam czytać o zalecanych emolientach i byłam w szoku, jak ludzie dają się nabierać na te sztuczne dodatki, które rzekomo mają pomóc skórze. Owszem taki skład na pewno pomoże w uzyskaniu gładkiej skóry, ale co, jeśli przestaniemy je stosować? Dowiadywał się ktoś?
Poszukałam więc dobrego oleju, który właściwie natłuści i owy problem zniknie. Postawiłam na olej migdałowy, który dzięki swoim składnikom odżywczym odpowiednio nawilży skórę. Dodaję go i do kąpieli i smarujemy się nim po kąpieli. Ciałko mojej córki jest gładkie i zdrowe. Więc jak to? Nie potrzebujemy emolientów?
I właśnie wtedy zaczęłam czytać i dowiadywać się dalej. Co właściwie jest w lekach, przepisanych przez lekarza? Jakie mogą mieć skutki uboczne? Doznałam szoku...
Córka brała leki na bazie steroidów. Kiedy je brała, faktycznie nie kaszlała, ale wystarczyły 2 dni bez tych środków i wszystko wracało ze zdwojoną siłą.
Po miesiącu, znów udaliśmy się do tego samego lekarza. Z wiedzą, którą nabyłam przez ten miesiąc. Miałam do niego mnóstwo pytań, na które niestety nie dostałam odpowiedzi. Przez godzinę pokazywał mi jakieś filmiki ze szkoleń. Próbował wyperswadować naturalne metody leczenia, bo tylko dane medykamenty, przyniosą żądany skutek. Kiedy już nie dawał sobie rady, z naszymi argumentami i teoriami, praktycznie wyprosił nas z gabinetu twierdząc, że ,,W dzisiejszych czasach zmieniamy ludziom geny, a Państwo chcą się cofać do prehistorii''.
Tak, cofamy się do prehistorii, bo choć wtedy, ludzie nie byli tak świadomi jak dziś, nie mieli tyle źródeł informacji, to jeśli komuś udało się wpaść, na jakiś genialny pomysł, stosował go z ogólnym dobrem dla siebie i społeczeństwa. Dziś natomiast liczy się biznes, nieważne, czy sieje plony, czy zarazę dla ludzkości. Biznes farmaceutyczny jest tak potężny, że ciężko będzie wyeliminować go całkowicie.
Najważniejsze jednak jest to, żeby się uświadamiać, a nie podążać ślepo za ludźmi, mediami itp. Córka (podobno astmatyk) nie bierze leków od ponad roku. Nie kąpie się w emolientach i nie smaruje się nimi. Nie je i nie pije chemii. Idealnie się rozwija.

Myślmy i nie krzywdźmy się.
Uczymy się całe życie, więc uczmy się.


Komentarze

  1. melduje ze dotarałam. poczytam z uwagą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie zostanę tu na dłużej! Już dawno zauważyłam, że z tymi lekarzami coś jest nie tak jak trzeba... Pozdrawiam cieplutko i życzę zdrowia Tobie i córce. :)
    Kociołek Zdrowiedźmy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz